ZMYSŁ DOTYKU

Sposobów dotykania mamy nieskończoną ilość. Dotykanie jest nie tylko indywidualne, ale różnorodne i zależne od wielu czynników. To co wpływa na sposób dotykania to fakt, w jaki sposób byliśmy dotykani przez swoich rodziców i innych opiekunów oraz nasze doświadczenie relacji z ludźmi w trakcie dojrzewania oraz życia dorosłego. Kiedy mówimy o dotykaniu to przychodzi nam na myśl nie tylko nasza płciowość, seksualność, ale potrzeba bliskości, nasze granice, zasoby i preferencje dotykowe. Preferencje dotykowe mogą być zależne od tego, w jaki sposób funkcjonuje nasz układ nerwowy, szczególnie w obszarze działania nerwu błędnego. To, w jaki sposób funkcjonuje nasz układ nerwowy zależy często od sposobów codziennego działania – gdzie pracujemy, w jaki sposób odpoczywamy, jaki tryb życia prowadzimy, a  nawet to czy żyjemy w mieście czy na wsi i wreszcie – kim się otaczamy, z kim spędzamy większość czasu, jakie nawiązujemy związki miłosne i rodzinne, a także jakość relacji z rodzicami, czy żyjemy we wspólnocie czy wybieramy samotniczy tryb życia, itd itp. To wszystko ma wpływ na to czy żyjemy w bezpiecznej strefie – obszarze, który zapewnia nam równomierny rozwój czy znajdujemy się w trybach walki i ucieczki lub zamrożenia i przetrwania. To oczywiście nie jest czarno-białe. Życie jest różnorodne, a wszystkie parametry, którymi się otaczamy ulegają codziennym przemianom. My również ulegamy przemianom – zmieniamy przekonania, rozwijamy się, dojrzewamy, wyciągamy wnioski, zmieniamy przyjaciół, nasze dzieci dorastają, nasi rodzice umierają, a także wydarza się wiele innych rzeczy, na które po prostu nie mamy wpływu. Na szczęście to na co mamy wpływ to nasze zachowanie i umiejętności, kompetencje, które możemy rozwijać, kształtować. Możemy się uczyć przez całe życie. Jesteśmy neuroplastyczni – nasz mózg wciąż czeka na nowe informacje!

Dlatego nawet jeśli nie byliśmy dotykani w takim stopniu, który zapewniłby nam zrównoważony rozwój, nawet jeśli nawiązaliśmy kilka trudnych związków, nawet jeśli przez większość pracy zawodowej byliśmy narażeni na walkę, konkurencję i współzawodnictwo – możemy wrócić do swojego ciała i zmysłu dotyku. To w jaki sposób dotykamy siebie, nasze dzieci, innych ludzi, intymnych partnerów – w dużej mierze zależy od stopnia samopoznania, a więc odpowiedzenia sobie na pytanie – jaki lubię być dotykany/dotykana? Jeżeli nie znam odpowiedzi na to pytanie na poziomie mentalnym, z pomocą przychodzą różne techniki dotyku.

Istnieje dotyk tzw. techniczny, wynikający z nauki technik masażu, terapii manualnej i innych, a istnieje też dotyk intuicyjny, taki który czujemy, że jest dobry, właściwy, taki w sam raz.
Stanley Rosenberg w książce „Moc terapeutyczna nerwu błędnego” pisze o dotyku ani za mocnym, ani za słabym, ale za to takim, na jaki ciało “pozwala” być dotykane, a wszystkie procesy wewnątrz ciała umożliwiają dotyk, np. tkanka łączna znajdująca się pod skórą mięknie i uelastycznia się, tak jakby rozpływa pod wpływem dotyku. Aby takie „rozpływanie” mogło zaistnieć, potrzebny jest przyjaciel dotyku, a jest nim ODDECH. Świadomy, głęboki, ale też spokojny, stabliny oddech przychodzi z pomocą każdej technice dotyku. Wyobraźmy sobie przytulanie bez oddychania. Czy byłoby to w ogóle możliwe? Dotykanie drugiego człowieka zawsze wiąże się z głębszym wdechem i wydechem – z pewnego rodzaju wytchnieniem, odpoczynkiem. Podczas dotykania łączą się nasze pola elektromagnetyczne, synchronizują oddechy i tworzy się wspólna przestrzeń, która powinna być przestrzenią bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania.

Pamiętajmy o tym, że w relacji z dzieckiem ciało opiekuna jest bezwzględnie ważne! Ze względu na zjawisko neurocepcji – nieświadomej komunikacji układów nerwowych – musimy w pełni zsynchronizować się z dzieckiem – od oddechu, przez emocje, po pozycję ciała. W przeciwnym razie dziecko wyczuje dysonans pomiędzy tym co mówimy, a tym w jakim stanie znajduje się nasz układ nerwowy, gdy na przykład czujemy się niepewnie, boimy się czy jesteśmy zdenerwowani. Na poziomie ciała takie sygnały to m.in. przyspieszony lub spłycony oddech, sztywność mięśni, sztuczne brzmienie głosu, błądzące po pokoju oczy, brak emocji w mimice twarzy. Jeśli macie ochotę poczytać więcej na temat neurocepcji to bardzo polecam wywiady czy książki z autorem tego pojęcia – Stephenem Porgesem (Teoria poliwagalna, Stephen Porges).